Tym razem zdjęcia nie mają nic wspólnego z moimi projektami, to była jedna z tych.. sesji dla samej zabawy :)
Tęskni mi się już tak straszliwie za wiosną, za soczystą zielenią, wygrzebałam więc ubiegłoroczne fotki...
Mojej własnej roboty są jedynie proste kolczyki z piórkiem ;) Owszem, nic ich nie widać. Gorset musiałam odrobinę przerobić, bo tak, jak dół się w miarę dopasowywał, tak góra była wyjątkowo dziwnie wyprofilowana - piersi wyglądały w niej niczym podane na tacy, odsłonięte, nic tylko dodać listek świeżej mięty i do konsumpcji. Zwęziłam odrobinę przestrzenie między fiszbinami, pomogło.
Spódniczkę skracałam; kupiłam ją jedynie na potrzeby tego rodzaju sesji i tego dopinanego trenu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz