Nikt, kto ma choć odrobinę szacunku dla szlachetnej sztuki skoków z kanapy kwestionować tego nie będzie.
Od dawna chciałam uszyć sobie pelerynę, krążyłam wokół tego tematu. Wydaje się, że nie powinno być z tym problemu - ot, wyciąć półkole czy koło i po krzyku. Ale... Marzyła mi się taka długa, do samej ziemi - i tu pojawił się problem ze znalezieniem materiału o odpowiedniej szerokości.
Dobrze, że się wstrzymałam.
Póki co powstały dwie małe pelerynki, na których miałam okazję sobie potrenować.
 |
| Jak widać, peleryna przydaje się w wielu sytuacjach. |
Ta zielona powstała z najprostszej, poliestrowej podszewki. Został mi zbędny kawałek, wycięłam koło, a z resztek zszyłam kaptur - o kroju takim, jak przy bluzach (3 części). Czerwoną szyłam również z podszewki, tyle że bawełnianej (tak na marginesie - trafił mi się kupon doskonałej jakości, żałuję, że nie było więcej - materiał jest fantastyczny). Wycięłam ją z półkola (na zdjęciach widać różnicę - ta zielona "schodzi się" z przodu, czerwona nie), tak samo zrobiłam kaptur. Ten krój kaptura zdecydowanie bardziej mi odpowiada. Nie wymyśliłam jeszcze, czym wykończyć jej brzegi - lamówką, futerkiem, ...?
Czerwona pelerynka miała być w założeniu moja, ale zanim mogłam się nią nacieszyć, zmieniła właściciela... Muszę chyba ruszyć ze zbrojną wyprawą, aby ją odbić.
Chwilowo ciekawość zaspokoiłam. Gdybym miała szyć teraz taką tylko dla siebie, długą, raczej nie zdecydowałabym się na wykrój z pełnego koła - "za dużo" materiału. Chyba, że byłby bardzo zwiewny. Pelerynka z grubszego, cięższego materiału, zdecydowanie wystarczy z półkola (są jeszcze wersje na np. 3/4 koła).
Skoro już o pelerynach mowa, w tej roli doskonale sprawdzają się także niektóre... spódnice. Potrzebna jest tylko agrafka ;) (jedwabną spódnicę pokazywałam tutaj).
A przy okazji muszę się pochwalić: najnowszy projekt, tunika... chyba rycerska? Bo służy nam do różnych potrzeb.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz