Ojej, mam tu przeszło półroczne zaległości... To nie tak, że nic nie szyłam, nawet nie o zrobienie zdjęć chodziło, lecz czas przed komputerem, by zdjęcia uporządkować i coś napisać.
Tej wiosny mieliśmy na głowie remont, przeprowadzkę, a choć od ponad trzech miesięcy cieszymy się naszym nowym domkiem, to czasu nadal (jak zawsze?) brak. Zresztą świadomie ograniczyłam czas spędzany przed komputerem do niezbędnego minimum, stąd wspomniane zaległości.
Mimo wszystko... Tego bloga traktuję jako szyciowe archiwum, dlatego spróbuję co nieco nadrobić. Na początek sukienka, którą szyłam jeszcze zimą (wyczekując niecierpliwie wiosny).
Miała być zielona i długa, górą dopasowana i dołem zamaszysta. I dokładnie taka wyszła, tak jak lubię. Choć szyłam ją z myślą o zakładaniu pod spód bluzek (materiał to strecz, niekoniecznie przyjazny dla skóry w upalne dni), to jak widać nie powstrzymuje mnie to przed noszeniem jej latem.
Wykorzystałam 3 mb (zostało trochę, np. na bolerko). Góra jest wg mojego wykroju bazowego, z podszewką. Nadal jeszcze nie udało mi się dopracować łuków na piersi - materiał trochę się marszczy :/ Dół wycięty tak szeroko, jak się dało. Tym razem nic nie przymarszczałam w pasie. W szwach bocznych głębokie kieszenie. Zamek kryty z boku. Kolor w rzeczywistości jest nieco bardziej soczysty, nieco cieplejszy niż na zdjęciach.
Ten zamek z boku sprawił mi nieco problemów - zdążyłam założyć sukienkę kilka razy (zanim zrobiłam zdjęcia), a się rozpadł. To już nie pierwszy raz mam kłopot z zamkami krytymi - być może za wąsko je wszywam - w miejscu, gdzie góra sukienki łączy się z dołem, często się blokują lub całkiem wyłamują :/ Sukienka przeleżała w szafie kilka miesięcy, zanim zmobilizowałam się, by felerny zamek wymienić. Na razie działa ok, nie będę zapeszać :)
Zielona sukienka - to póki co mój ulubiony uszytek z 2018 :) Uwielbiam ją :)
Sukienka jest wymięta po czasie spędzonym w walizce. Naprawdę nie chciało mi się jej prasować :/
Zjawiskowa, rusałkowa :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń