Grudzień to najlepszy czas, żeby wziąć się za szycie wiosenno-letnich spodni, czyż nie? :) Przygotowanie wykroju spodni było jednym z wyzwań, jakie postawiłam sobie na jesień, więc musiałam się spieszyć. W grudniu oficjalnie była jeszcze jesień.
Jako punkt wyjścia wykorzystałam stare, przetarte dżinsy, w których dobrze się czułam. Co prawda biodrówki, ale takie "rozsądne". Szczerze mówiąc najwięcej czasu zajęło mi ich rozprucie :)
Bawełniany cienki dżins cięło i szyło się cudownie. Najbardziej dumna
jestem z wszycia rozporka - wprawdzie nie obeszło się bez poprawek, ale efekt
końcowy cieszy. Pasek wszyłam szerszy niż był w oryginalnych
spodniach i miałam problem z guzikiem. Nie przepadam spodniami zapinanymi na haftkę, a na dwa guziki nie wystarczyłoby miejsca. Ostatecznie wszyłam jeden, i tak chowa się pod paskiem.
.
Na górze po lewej oryginalne dżinsy.. Porównanie może nie do końca poprawne, gdyż to zdjęcie robiłam kilka miesięcy i parę kilogramów temu. W tych białych są elementy, które wymagają dopracowania - np. marszczenie w kroku i na szwach nogawek. Chciałabym też poeksperymentować z ich szerokością, np. poszerzyć je minimalnie od połowy uda. Mam wykrój bazowy, który przy kolejnych podejściach mogę do woli modyfikować :) Na razie cieszę się tymi, które uszyłam :)
wow jestem pod wielkim wielkim wrażeniem!!!! POdziwiam Cię :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Do niedawna sama twierdziłam, że spodnie nie na moją głowę. Teraz przekonałam się, że to wykonalne, tylko jeszcze trochę muszę dopracować sobie wykrój/wykroje :)
Usuń