Marmurkowe kubki

Dla odmiany coś niezwiązanego z szyciem. Lubię sobie czasem zrobić coś... innego. Może inaczej - bardzo często chciałabym popróbować innych form rękodzieła, wiele takich cudeniek mi się podoba, ale nauka nowych technik jest zazwyczaj czasochłonna, a czas jest towarem baaardzo deficytowym, więc zwykle poprzestaję jedynie do zapisywania w pamięci, czego to bym się chciała nauczyć. Mocno ograniczam pomysły co do tego, za co w końcu się zabieram.

Marmurkowe kubeczki chciałam zrobić, od kiedy znalazłam na Pintereście te zdjęcia. To była tylko kwestia czasu, aż zgromadzę potrzebne materiały. Zwykłe białe kubki, najzwyklejsze na świecie lakiery do paznokci, plastikowy pojemnik i wykałaczka. Ciepła woda w kranie zwykle jest. 

Link, który podałam powyżej, prowadzi do świetnego tutorialu, nie będę się więc powtarzać. Przyznam się tylko, że pierwsze próby nie bardzo mi wyszły - woda nie może być ani za gorąca ani za zimna, inaczej lakier się zbryla i wychodzą takie grubaśne kluchy. Ale od czego ma się zmywacz (działa nawet po kilku tygodniach - cóż, nie miałam kiedy zabrać się za poprawki). Zastanawiam się, czy efekt nie byłby lepszy, gdyby lakier rozcieńczyć odrobinę właśnie zmywaczem...

W końcu mam swój unikalny komplet, choć wyszło nieco inaczej niż na ww. tutorialu. Ale kto wie, może jeszcze będę na nim eksperymentować? Może dołożę drugi kolor, tą samą albo inną techniką? Np. ten granatowy aż się prosi, by dodać na nim delikatny złoty rozprysk. To wciągająca zabawa :)

Nie próbowałam jeszcze myć tych kubków w zmywarce, nie wiem więc, jak trwały okaże się lakier. Są tylko cztery, chyba na wszelki wypadek będę zmywać ręcznie.