Biała, jak na lato. W mojej ulubionej - maxi - długości. Jestem z niej wyjątkowo dumna, chociaż ma sporo niedociągnięć. Dlaczego? Bo wyznaczyłam sobie zadanie i je rozwiązałam, praktycznie nie posiłkując się gotowymi wykrojami.
White, as for the summer, in my favorite length: maxi. I'm so proud of this dress, although it has a lot of little flaws. Why? Because I set myself the task and solved it, almost without using any ready patterns.
Materiał to dzianina, chłodna w dotyku, lejąca się, mocno elastyczna i dość ciężka. Przeleżała w pudle dobre dwa lata, zanim wymyśliłam, do czego ją wykorzystać. Założenia co do sukienki były następujące:
1) maxi
2) o takiej konstrukcji, by dało się ją nosić bez stanika - normalnie nie mogę sobie pozwolić na chodzenie bez stanika, potrzebuję dość stabilnego wsparcia ;); dlatego wymyśliłam, aby wszyć coś w rodzaju stanika do sukienki; nie podobało mi się żadne z gotowych rozwiązań, więc... zaczęłam kombinować; to co wyszło nie wygląda może profesjonalnie, ale i tak jestem z tego rozwiązania b. dumna :)
3) uniwersalna - w tym roku odpadają dla mnie sukienki dopasowane w pasie, a nie chciałam szyć czegoś na jeden tylko sezon; wymiary musiały być więc dość... uniwersalne
Jako bazę wewnętrznego staniczka wykorzystałam wykrój na gorset z Burdy 05/1993 (szyłam z niego kiedyś bluzkę - tutaj). Właściwie - wykorzystałam same miseczki, resztę wycięłam z jednego kawałka. To i tak ma niewielkie znaczenie (ze względu na mój zmieniający się na razie rozmiar). Stanik jest z dwóch warstw (coby uniknąć niezręcznych prześwitów) bawełnianego płótna; nie chciałam dodawać tutaj nic elastycznego, żeby utrzymać wszystko pod kontrolą. Zamek wszyłam na plecach, jest dodatkowo zabezpieczony haftką. Płótno bawełniane wykorzystałam również przy ramiączkach (jest pod warstwą dzianiny) - chciałam, aby się nie rozciągały.
Na stanik naszyłam dzianinę i... upinałam ją, drapowałam, dopóki nie uzyskałam w miarę znośnego rezultatu. Niestety, okazało się, że linia dekoltu odstaje od ciała, musiałam ją więc trochę skorygować podszywając wzdłuż krawędzi gumkę. Dół ma linię A, z trapezów lekko przymarszczonych pod biustem.
Kiedy zaczynałam szyć, nie miałam gotowego pomysłu, tylko jego ogólny zarys. Na pewno można było zrobić to staranniej, ale i tak jestem z siebie dumna, że w ogóle dałam radę i się nie poddałam ;)
I used 2 metres of knit fabric, quite heavy, but cool in touch, smooth and very flexible. It waited in the box for about two years before I figured out how to use it. My plan according the dress was as follows:
1) maxi
2) with construction that could be worn without a bra - normally I can't afford not wearing a bra, need quite a stable support;); therefore, I decided to sew a sort of bodice in the dress; what came out doesn't look professional, but I'm very proud - I found the solution y myself
3) universal - this year I can't wear dresses fitted at the waist, but I don't want to sew abything for only one season; so the size must be fairly universal ...
As the base of the internal bra I used a part of the pattern for corset from Burda 05/1993 (I sewed it once - here). The bodice is made of two layers (to avoid awkward clearances) of cotton canvas; I didn't want to add anything flexible, to keep the bodice under control. The zippper is on the back, is additionally secured by the hook. Unfortunately, it turned out that the neckline sticked out from the body, so I had to correct it by sewing along the edge the elastic.
When I started to sew this dress, I didn't have a detailed idea how to make it. For sure it could be sewn more carefully, but still I'm proud of myself ;)
Kiedy zaczynałam szyć, nie miałam gotowego pomysłu, tylko jego ogólny zarys. Na pewno można było zrobić to staranniej, ale i tak jestem z siebie dumna, że w ogóle dałam radę i się nie poddałam ;)
I used 2 metres of knit fabric, quite heavy, but cool in touch, smooth and very flexible. It waited in the box for about two years before I figured out how to use it. My plan according the dress was as follows:
1) maxi
2) with construction that could be worn without a bra - normally I can't afford not wearing a bra, need quite a stable support;); therefore, I decided to sew a sort of bodice in the dress; what came out doesn't look professional, but I'm very proud - I found the solution y myself
3) universal - this year I can't wear dresses fitted at the waist, but I don't want to sew abything for only one season; so the size must be fairly universal ...
As the base of the internal bra I used a part of the pattern for corset from Burda 05/1993 (I sewed it once - here). The bodice is made of two layers (to avoid awkward clearances) of cotton canvas; I didn't want to add anything flexible, to keep the bodice under control. The zippper is on the back, is additionally secured by the hook. Unfortunately, it turned out that the neckline sticked out from the body, so I had to correct it by sewing along the edge the elastic.
When I started to sew this dress, I didn't have a detailed idea how to make it. For sure it could be sewn more carefully, but still I'm proud of myself ;)
Z dwóch metrów dzianiny została tylko garść skrawków... |
Jako oglądaczka "Outlandera" chciałabym teraz zakrzyknąć - La Dame Blanche ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądasz.Sukienka uniwarsalna, przewiewna i dzięki własnemu projektowi 100% niepowtarzalna.
Między innymi dzięki Twoim sukienkom maxi zachciało mi się długiej, zamaszystej spódnicy. Jedyny materiała względnie się na nią nadajacy okazał się zbyt małym kawałkiem. Jak to jest, że szafa pełna materiałów, a tego co potrzeba zawsze brakuje? ;)
Dziękuję :)
UsuńTeż uważam, że to dziwne, iż bardziej podobają się te wykroje/projekty, na które trzeba kupić nowy materiał :/ Narzuciłam sobie rytm - 2 rzeczy z wykorzystaniem tego, co już mam, potem 1 z nowej tkaniny... Ale nie powiem, bym miała wystarczająco silną wolę ;)
Silna wolna to jedno, a REALNE potrzeby to drugie ;) I tego się trzymajmy!
UsuńO, to mi się podoba :) Muszę zapamiętać :)
UsuńNiezła z ciebie kombinatorka :)Sukienka wyszła ci bardzo fajna. Ja swoją rzuciłam w kont jak tylko nadarzyły się problemy :):)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJa nie mogłam się za nic zabrać, jak długo na manekinie wisiał niedokończony płaszczyk. Dopiero gdy przełożyłam go w miejsce, gdzie nie rzuca się w oczy, mogłam wrócić do szycia ;) A najlepsze jest to, że zostało mi w nim jeszcze tylko podwinięcie i guziki. Tak bywa :D
Pocieszyłaś mnie. W sumie to zostało mi mało do szycia w tej sukience, ale pruć mi się nie chcę. Przykryłam ją inną sukienką i właśnie wtedy wycięłam bluzkę :):):) Pocieszające, że nie tylko ja tak mam heheh, że skończyć od razu nie mogę jednej rzeczy :):)
UsuńPowtarzam sobie, iż to ma być relaksujące hobby. Pewno, że fajnie byłoby zawsze kończyć projekty, ale jeśli zacznę się zmuszać, to co stanie się z przyjemnością szycia?
UsuńGdybym niczego nie kończyła, to pewnie zaczęłabym się martwić.
Bardzo mądre podejście też tak myślę :)
UsuńPiekna letnia sukienka :) gratuluję brzuszka, dopiero go teraz widzę :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWyglądasz w niej zjawiskowo!!! Jak zwykle podziwiam Twój kunszt, pomysły i wykonanie :)
OdpowiedzUsuńNo i ogromnie ogromnie gratuluję, pięknie Ci w tej sukience i z tym brzuszkiem, zdradzisz kto to będzie i kiedy się pojawi?
Dziękuję :) I dziękuję :) Gdzieś w połowie września i (podobno) córunia :)
UsuńTo już lada chwilka :) rety ale będzie szycia sukienek maleńkich :) tak mi właśnie brak dziewczynki by wyszyć ten materiały dziewczęce :) na razie siostrzenica jest ubierana :)
Usuń:)
Usuń