Po uszyciu spódnicy zostało mi trochę szyfonowych ścinków o tak słonecznym odcieniu, że trudno mi było się mu oprzeć. Wzięłam więc nożyczki, świeczkę (pachnącą, więc przynajmniej komary trzymały się z daleka), rozsiadłam się na balkonie i wycinałam ze ścinków, co się dało. Niekoniecznie kółka.
Okazało się, że wyszedł mi całkiem spory pojemnik płatków :)
Zaczęłam więc kombinować - na początek taką a'la kwiatową kolię, kolczyki, pierścionek... Szkoda, że żółty jest na tyle intensywny, że trzeba uważać z ilością. Płatków trochę mi jeszcze zostało, coś więc pewnie wymyślę. Spinkę, broszkę, bransoletkę z kwiatem? Nie wiem.
Został mi też długi pas szyfonu, który aż się prosi, aby uszyć z niego mini. Tylko na to już potrzebowałabym więcej czasu, którego jak zawsze brak.
![]() |
Kwiaty do "kolii" naszyłam na kawałek filcu. Właściwie... teraz bardziej podobają mi się na ścianie niż na szyi ;) |
![]() |
A przy okazji uszyły się drobiazgi dla pewnej małej damy ;) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz