poniedziałek, 30 listopada 2015

DlaDzieci: Kalendarz adwentowy


Robiony na ostatnią chwilę, bo matka obiecała, potem zapomniała, a tak przecież być nie może. 

The calendar was made at the last minute, because when a mother promises something, it must be done, even when she... remembers her promise almost too late.

W wersji dla leniwych (albo spóźnialskich) - kieszonki mają tylko podwiniętą górną krawędź, boki i dół obrzucone zygzakiem. Nawet ich nie rozprasowałam porządnie, ughh... Kieszonki naszyłam na gruby kawałek płótna, u góry zrobiłam tunel, w który wsunęłam drewnianą listewkę, dla usztywnienia. Przez moment miałam ambicję, by numerki wymalować ręcznie, uznałam jednak, że przy moim charakterze pisma w połączeniu w pośpiechem nic dobrego z tego nie wyjdzie. Zostały więc naklejone gotowe. 

To nic, że trochę krzywo wyszło, niektóre miejsca nawet bardzo krzywo. Są funkcjonalne. Kieszonki zostały już napełnione drobnymi niespodziankami, Skrzat podgląda i uśmiecha się szeroko :) Ja mam palce gęsto pokłute szpilkami, ale przeżyję.

Tak sobie myślę, że już za tydzień wyciągniemy choinkę i jeszcze popracujemy nad świątecznym nastrojem...

It's a version for lazy (or latecomers) - pockets have one hem at the top edge, sides and bottom are sewn with zigzags. For a moment I thought about painting the numbers manually, but I decided it wouldn't work with my handwriting/haste. Maybe it's a bit crooked or even very crooked... But it's also functional. The calendar is already filled with small surprises, my kid spies and grins widely :) My fingers are heavily stabbed with pins, but I survived. And I think that in a week we should dress a Christmas tree and work out the right mood...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...