sobota, 7 listopada 2015

Ech, te wspomnienia...


Do tego pięknego parku jeździmy tradycyjnie dwa razy do roku - na wiosnę i jesienią. W tym roku na wiosenną wizytę zebraliśmy się akurat prawie na 9. rocznicę ślubu, więc... namówiłam męża do powtórzenia ujęć z naszej sesji zdjęciowej.

We visit this beautiful park traditionally twice a year - in spring and in autumn. This year's spring visit gathered almost exactly on our 9th wedding anniversary, so... I persuaded my husband to repeat the some scenes from our wedding photo-session.


Zdjęcia zrobione w czerwcu, przeleżały na dysku parę miesięcy i dopiero przy okazji kolejnej wizyty w listopadzie przypomniałam sobie o nich :) Listopadowej sesji nie ma, ale... o tej porze roku całkiem przyjemnie jest wrócić myślami do ciepłych, czerwcowych dni :)

The pictures were taken in June, but I forgot about them for a couple of months, until the recent visit in this park, in November :) There is no November session this year, but... in this time of year it's quite nice think back of warm June days :)



Ten zestaw - spódnica, gorset i bluzka - pokazywałam już wcześniej. Kupione, nie uszyte samodzielnie. Uwielbiam ciężar tej spódnicy (ma grubą, podwójną halkę), jej kolor i ciągnący się tren. Cieszy mnie, kiedy mam okazję ją założyć, i zupełnie nie przeszkadzało mi, że w niedzielne przedpołudnie park pełen był zwiedzających. A co tam :)

I showed this set - skirt, bodice and blouse - already earlier. Bought, not sewn myself. I love the weight of the skirt (it has a thick, double petticoat), its color and a long train. I am happy when I get a chance to wear it and I totally didn't bother me that on Sunday morning the park was full of visitors :)
 




I żeby nie było, że tylko sunęłam dostojnym krokiem - razem ze Skrzatem całkiem dobrze się bawiliśmy :) A małż cierpliwie podążał za nami z aparatem :)

And so to sake of clarification - I didn't only glided dignified steps - together with the Kid we had a good time :) A my wonderfully patiently husband followed us with the camera :)


4 komentarze:

  1. Właśnie za to tak bardzo Cię lubię Aniu, za Twoją naturalność że jesteś sobą :) Mąż coraz lesze ujęcia robi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej... I jak ja mam odpowiedzieć? :):):)

    Przeglądałam ostatnio zdjęcia z Przybrodzina ;) Szaleństwo bywa czasem bardzo relaksujące :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To musiało być piękne i radosne przedpołudnie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było :) Można choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości :)

      Usuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...