To już ostatnia z urlopowych sesji... O tej spódnicy już pisałam, o "złotej godzinie" również, nie będę więc przynudzać :)
Na nadchodzące szare i zimne dni wyznaczyłam sobie za to nowe zadanie: farbowanie. W szafie czeka już sukienka, biała, a mi ten kolor już się znudził. Na razie waham się między głęboką zielenią a szafirowym, zobaczymy, jaki barwnik uda mi się kupić. Suknia jest b. obszerna i b. syntetyczna, więc wygodne farby do pralki (typu Simplicol) nie wchodzą w rachubę, będę musiała zrobić to metodą bardziej tradycyjną. Na balkonie czeka już stare, emaliowane wiadro, muszę się jeszcze przejść do pasmanterii i... poczekać na natchnienie. Mam nadzieję, że efekty będą nadawały się do pokazania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz