Zobaczyłam kiedyś podobną na Pintereście i absolutnie się nią zauroczyłam. Jeśli mam być szczera, uszyłam ją bardziej ze względu na siebie niż dla Młodej :D
Młoda - owszem, zachwycona - potańczyła w niej, powirowała, pobiegała, a potem kazała zdjąć i wróciła do zabawy swoimi koparkami. To nic, sukienka ma zapas, gumkę na plecach można zawsze poluzować, więc niech sobie trochę powisi w szafie...
Szyta bez wykroju. Kolejne warstwy miały mieć następujące długości:
- pomarańczowa - 250 cm
- żółta - 300 cm
- zielona - 350 cm
- niebieska - 400 cm
- fioletowa - 450 cm
ale w trakcie przygotowywania materiału (pasy o szerokości 15 cm pocięłam na mniejsze kawałki) wpadłam na pomysł, by dorzucić coś jeszcze. Przeszukałam zapasy bawełny, poprzycinałam i teraz nie potrafię powiedzieć, jaka była ostateczna długość gotowych pasów. W każdym razie zszywania i marszczenia było sporo, nawet gdy korzystałam z przymarszczania na maszynie :)
Cudna! Sama chętnie bym taką nosiła. Zwłaszcza w te szarobure i coraz chłodniejsze dni.
OdpowiedzUsuńDzięki :) Wiesz, zawsze możesz zaprotestować przeciw jesiennej szarudze szalejąc z kolorową włóczką :)
Usuń