środa, 7 sierpnia 2019

Kolorowa maxi w klimacie boho

Kupiłam tą tkaninę, gdyż urzekł mnie wzór. Materiał przeleżał w szafie długo, bardzo długo. Bo za ładne kolory, by ot tak je pociąć, a kompletnie nie miałam pomysłu, jak poradzić sobie ze wzorem biegnącym wzdłuż. 

Zwykle spódnice wycinam z klosza, mniejszego lub większego wycinka koła. Lepiej się w takich czuję. Rozważałam uszycie prostego kimono, spódnic z przymarszczanych warstw, w końcu zdecydowałam się spróbować spódnicy z przymarszczonego prostokąta. Trochę pomogła mi w tym sukienka, którą pokazywałam w poprzednim poście, z bordowej bawełny. Tam wyszło to nienajgorzej.

Z tą sukienką... Jestem z niej mniej zadowolona. Owszem, jest doskonała na upały. Bawełniane płócienko jest cieniutkie, bardzo przewiewne. Prawie jej na sobie nie czuję. Nie podoba mi się jednak to, jak leży cała góra - choć zwykle cieszą mnie koperty, z tą coś nie gra. Dodatkowo nie mam wyraźnej talii, więc ten szeroki pas też nie poprawia sytuacji. Ech, trudno. Nie zawsze może się udać :)

Góra sukienki to wykrój z Burdy 6/2010, model 126.
Dół - przymarszczony prostokąt. Na samym dole doszyłam falbankę - przede wszystkim dlatego, że chciałam jakoś okiełznać wzory na tkaninie (obcięłam po obu stronach brzegi w innym kolorze).

Tak wyglądała tkanina przed pocięciem.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...