środa, 31 maja 2017

Z kobaltowej siateczki


Postawiłam sobie zadanie: przygotować wreszcie wykrój góry/bluzki dopasowany do mojej sylwetki. Męczę się z tym gdzieś od lutego, frustruje mnie to okropnie: mimo kolejnych poprawek nadal nie wychodzi tak, jakbym chciała, a czasu na badanie, w czym problem, brak :/
Co najmniej trzy sukienki czekają, aż uporam się z tym wykrojem uniwersalnym. Aby choć trochę zaradzić frustracji i poczuć, że nie cała robota stoi w miejscu, uszyłam coś prostszego - bluzki, dwie kopertowe i jedną z odsłoniętymi ramionami. 

Zdjęcia robiłam już jakiś czas temu (widać, że są wymęczone - nie dość, że wyjęłam z szafy niewyprasowaną spódnicę, to jeszcze na żadnym nie udało mi się sensownie się ustawić). Byłam naprawdę zmęczona :/



Bluzkę to model 122 z Burdy 3/2010 (szyłam ją już - tutaj), tyle że trochę pozmieniany:
- skróciłam na długości o dobrych kilka cm,
- rękawy skróciłam mniej więcej do łokcia.

Tak patrząc na zdjęcia myślę, że rękawy mogłyby być węższe.


Przy bluzkach i sukienkach kopertowych zawsze mam problem z odszyciem tych ukośnych przodów. Tym razem zdecydowałam się na mały eksperyment - udało mi się (przypadkiem) znaleźć elastyczną siateczkę, nawet bardzo elastyczną, na tyle cienką, bym mogła wykorzystać ją również jako podszewkę. Bluzka uszyta jest więc z dwóch warstw - w ten sposób rozwiązał się problem odszycia, a wszystkie krawędzie są pozamykane.

A kolor... Przynajmniej raz wybrałam taki, który (teoretycznie) do mnie pasuje.

Według Burdy na oryginalną bluzkę potrzeba ponad 2 mb materiału. Ja miałam wszystkiego dwa metry, ale udało mi się - trochę ją skracając - z tego kawałka wyciąć dwie warstwy.






2 komentarze:

  1. Bardzo fajna bluzeczka. Materiał wygląda ciekawie. Piękne kolory. Uwielbiam takie kontrastowe zestawienia.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...