Spódnica uszyta już dawno temu, dopiero niedawno jednak trafiła się okazja "spacerowa", by móc spokojnie zrobić zdjęcia. Nie wygląda może tak, jak ją sobie wyobrażałam, ale i tak mi się podoba :) Przede wszystkim jest długa - zawsze mam problem ze znalezieniem spódnicy sięgającej niżej niż do kostek, tą natomiast muszę zakładać dość wysoko w pasie, żeby jej nie przydepnąć. Do tego jest szeroka, falująca przy każdym kroku i bardzo kwiecista ;) Tjaaa.... Hippie, boho? Nie wiem, trendami się nie interesuje, ale takie ciuszki zawsze mi się podobały.
Jeśli kogoś by to interesowało: do uszycia zużyłam niecałe 3,5 metra żorżety. Najniższy pas ma 680 cm, dalej 480 cm, 300 cm, 150 cm, 120 cm. Tak sobie myślę, że tą ostatnią warstwę mogłam odpuścić i nosić spódnicę na biodrach... Ale chciałam mieć długą ;)
Teraz pora na kolejne - wybrałam w końcu szyfon - taki bardzo, bardzo intensywnie żółty. Będę wycinać kliny :) Nie oparłam się pokusie - wzięłam jeszcze kawałek chabrowego, spróbuję uszyć z niego jeszcze jedną asymetryczną, ale tym razem inną metodą. Zobaczymy, co mi wyjdzie...
Tylko gdyby jeszcze udało się trochę wolnego czasu dokupić...
śliczna, taka kwiecista.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJaka falująca!! Zapragnęłam :)
OdpowiedzUsuń