Słoneczna maxi

Lubię kolor żółty. Ok, lubię prawie wszystkie żywe kolory, ale żółty ma w sobie szczególną porcję dobrego humoru. Szczególnie o tej porze roku, gdy słońca jest jakby trochę mniej, później wstaje i często kryje się za chmurami.

I like yellow. Ok, I like almost all vivid colors, but yellow itself has a special charge of good mood. Especially at this time of year, when the sun gets up late and often hides behind clouds.

Polubiłam też sukienki kopertowe, a może - precyzyjniej - eksploatuję jeden wykrój (114 z Burdy 09/2006) zmieniając w nim różne szczegóły. Raz jeszcze w wersji maxi, ale ze spódnicą o linii trapezu, bez dodatkowych zakładek czy marszczeń oraz z krótkim rękawkiem. W stosunku do wykroju bazowego poszerzyłam przody tak, by zrobić zakładki na ramionach.

Sukienkę uszyłam z dzianiny wiskozowej, z kawałka 2,5x1,5 metra. Wyszła aż nawet za dłuuuga (ale łatwiej jest skrócić niż wydłużyć). Materiał jest dosyć rozciągliwy, więc od środka, w pasie, jest taśma wzmacniające oraz gumka. Dół i boki przodów przeszyte są podwójną igłą.

I also envelope like dresses or maybe - more precisely - I work on one pattern (114, Burda 09/2006) changing various details. Once again I sew a maxi dress, but this time with a skirt with A-line, without additional folds or ruffles, and with short sleeves. In relation to the base pattern I widened fronts to make folds on shoulders.

Dress is from knitted viscose, a piece 2,5x1,5 meters. It is even too long (but it's easier to cut than to legnthen). The fabric is quite stretchy, so from the inside, at the waist, I pasted a tape and an elastic.